Cañones del Júcar

gra_val_foto_107.jpg

Musieliśmy zatem kontynuować naszą wycieczkę zgodnie z planem, a zupełnie zapomniałem, że po kilku kilometrach miała być niespodzianka przygotowana specjalnie dla Lidera. Otóż po ponownym zjechaniu nad rzekę Júcar, po objechaniu kolejnego zbiornika, czekała nas kolejna droga na szczyt kanionu. Ale była to droga o specjalnych parametrach, nawet Lider nie dał jej rady, pokazał swe bardziej ludzkie oblicze i razem ze mną i z Karpiem wpychał rower po stoku. A ja uzyskałem szansę na uwiecznienie tej chwili na fotografii. Takie zdjęcie to prawdziwy unikat.