9. Gorafe - na placu zabaw w centrum miasteczka (855 m n.p.m.)

2,7/23 pkt.: Remigiusz-3, Tomek-2, Bartek-3

Pierwszy wspólny nocleg wyprawy okazał się tym najgorszym. Potem nie było wiele lepiej, a generalnie noclegi na tej wyprawie otrzymały najniższą średnią ocenę od dziesięciu lat. A oto jak doszło do wpakowania się w tak mierne warunki noclegowe w kraju, gdzie potencjalne miejscówki można spotkać co kilometr. Po pierwsze ten i wiele następnych noclegów załatwialiśmy już po zmroku, a to zazwyczaj nie daje pożądanych rezultatów odnośnie oczekiwanego komfortu wypoczynku. Tym razem jazdę przeciągnęliśmy goniąc za Karpiem po ponadnormatywnie długim przejeździe przez Desierto de Gorafe. Gdy wreszcie odnaleźliśmy go w Gorafe była ciemna noc. Przystąpiliśmy zatem do negocjacji cenowych z właścicielką lokalnego Hotelu Rural. Negocjacje okazały się nieudane z uwagi na rozbieżności pomiędzy kwotą oczekiwaną, a kwotą oferowaną. Wobec takiego obrotu sprawy zajęliśmy bezpłatnie narożnik miejscowego Parque Infantil, rozkładając się pod tzw. chmurką. Nocleg miał w zasadzie tylko kilka wad i jedną zaletę, która spotęgowała działanie najistotniejszej wady. Wadami był brak wody, brak kibla, brak widoku na cokolwiek godnego uwagi, nadmiar światła i wysoka skuteczność robactwa. Zaletą była przyjemna temperatura powietrza, która skłoniła nas do nocowania bez namiotów, dzięki czemu robactwo mogło wykazać swoją skuteczność. Za to rano rozpoczęły się mozolne prace nad uregulowaniem problemu ulatującego z dętek powietrza, co dawało nam nadzieję na jakiekolwiek widoki na przyszłość.

Dodatkowe zdjęcia:
Widok na miejscówkę.



Autorem zdjęcia jest Bartłomiej Karpiński.