strona główna      o nas      co nowego      statkol      linki      księga gości
Ranking noclegów

średnia ocena: 8,2/23 pkt.

Justyna: 8,8 pkt., Remigiusz: 7,5 pkt.


Trzeba przyznać, że portugalskie noclegi okazały się sporym rozczarowaniem. Nie zdarzyło się jeszcze, by najlepszy nocleg wyprawy miał tak niską punktację. Wszędzie mieliśmy spore kłopoty z dostępem do wody, a na wschodzie, ciągnące się kilometrami pastwiska ogrodzone były płotami. W konsekwencji tego aż osiem razy lądowaliśmy na kempingach, w hotelach lub w pensjonatach.

 

1. Parking dla kamperów w Marvão
(region Alentejo, pogranicze z Hiszpanią, 785 m n.p.m.)

11,5/23 pkt.: Justyna-10, Remigiusz-13

 

Aby dobrze zobrazować skalę rozczarowania portugalskimi noclegami warto cofnąć się 3 lata wstecz, na Korsykę. Tam też zdarzyło się nam nocować na kamperowisku i był to najgorszy nocleg wyprawy. W Portugalii kamperowisko okazało się noclegiem najlepszym.
Doceniając co nieco nasz nocleg należy wspomnieć, że na wyposażeniu mieliśmy bieżącą wodę, ławki ze stołem oraz drobne kamyki pod namiotem.

 

2. Łąka nad rzeczką koło Sarnadas de Ródão
(region Beira, pogranicze z Hiszpanią, 310 m n.p.m.)

10/23 pkt.: Justyna-9, Remigiusz-11

 

Tak w zasadzie, to był to jedyny nocleg w Portugalii z dostępem do strumienia. Wprawdzie tempo nurtu w owym strumieniu pozostawiało wiele do życzenia, niektórzy twierdzili nawet, że w strumieniu nurtu nie było, jednak zaprawiony w boju dałem radę się tej strumienio-sadzawce wymyć. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o zalety, bo trawę pod namiotem należy raczej uznać za wyposażenie standardowe.

 

3. Pod drzewem nad wyschniętą rzeką Ribeira de Azevel
(region Alentejo, pogranicze z Hiszpanią, 190 m n.p.m.)

9/23 pkt.: Justyna-9, Remigiusz-9

 

Był to pierwszy nocleg na trasie wyprawy. Miejsce wytypowałem jeszcze w domu, podczas planowania wyprawy. Moją uwagę zwróciła niewielka rzeka przepływająca przez dość odludny teren. Samo obozowisko okazało się całkiem wygodne, a nawet malownicze. Niestety rzeka, która nas tu zwabiła, była w takim stanie, że bez większego problemu przekroczyliśmy ją suchą stopą. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że w kwietniowej Portugalii będzie to niechlubny standard.

 

3. Łąka przed miastem Ericeira
(Wybrzeże Lizbońskie, 2 m n.p.m.)

9/23 pkt.: Justyna-9, Remigiusz-9

 

Nocleg przed Ericeirą był jednym z tych, do których trudno mieć większe zastrzeżenia, ale trudno też wskazać jakieś specjalne zalety. Zapewne największą z zalet była równa trawa pod namiotem i spokojne otoczenie z widokiem na niewysokie wzgórza. W pobliskich krzakach przepływał nawet jakiś strumień. Niestety z uwagi na zamulone dno i niejasne pochodzenie wodnej strużki, woleliśmy z niego nie korzystać.

 

5. Pod korkowcem koło Évoramonte
(region Alentejo, 250 m n.p.m.)

8,5/23 pkt.: Justyna-9, Remigiusz-8

 

Zanim dotarliśmy do Évoramonte, przejechaliśmy kilkanaście kilometrów bezskutecznie poszukując miejscówki. Jechaliśmy przez zupełne odludzie, wśród łąk i lasów korkowych, jadnak wzdłuż szosy kilometrami ciągnęły się ogrodzone pastwiska. Miejsce, które ostatecznie znaleźliśmy, miało szczególne znaczenie, ponieważ to właśnie tu, w namiocie, zjedliśmy śniadanie wielkanocne. Wprawdzie standard śniadania nie oddawał do końca atmosfery święta, ale jak na śniadanie wyprawowe, trudno mu było czegokolwiek odmówić.

 

6. Łąka na obrzeżach Portalegre
(region Alentejo, pogranicze z Hiszpanią, 350 m n.p.m.)

8/23 pkt.: Justyna-9, Remigiusz-7

 

W Portalegre planowaliśmy nocleg na kempingu, którego symbol widniał na mapie. Do miasta dojechaliśmy już po zmroku i wtedy okazało się, że kemping znajduje się gdzieś wysoko w górach i nie wiadomo, czy juz jest czynny. Na kolejne kilometry nie mieliśmy ochoty, więc zajęliśmy kawałek łąki na wschodnich obrzeżach miasta. Wybór nie był najgorszy i w spokoju dotrwaliśmy do rana.

 

6. Las w górach Serra de Sintra
(Wybrzeże Lizbońskie, 385 m n.p.m.)

8/23 pkt.: Justyna-9, Remigiusz-7

 

Gdy wjechaliśmy do Sintry popadywał deszcz, a wzgórza Serra de Sintra tonęły w chmurach. Przed zmrokiem zdołaliśmy podjechać jeszcze pod bramy Palácio da Pena, stojącego na jednym z najwyższych wzgórz, sprawdziliśmy godziny otwarcia w dniu następnym i trzeba było szukać noclegu. Cały obszar Serra de Sintra jest parkiem krajobrazowym. Tereny przylegające do pałacu i Castelo dos Mouros otoczone są murami. Miejsca na namiot nie było więc zbyt wiele. Odpowiednia miejscówka znalazła się na wzgórzu otoczonym z obu stron serpentyną szosy. Po zmroku, spod otaczających namiot kamieni zaczęły wyłazić bardzo rzadkie płazy salamandry plamiste.

 

8. Łąka w Meimoa koło rezerwatu Serra da Malcata
(region Beira, pogranicze z Hiszpanią, 510 m n.p.m.)

7,5/23 pkt.: Justyna-9, Remigiusz-6

 

W toku poszukiwań tego noclegu zmuszeni zostaliśmy do założenia latarek i jazdy po ciemku, czego zazwyczaj staramy się unikać. A wszystko zaczęło się całkiem niewinnie. Piękny zachód słońca obserwowaliśmy w bramie miasteczka Penamacor. Następnie wjechaliśmy na kompletne pustkowia Serra da Malcata. I tu dopadł nas tzw. syndrom niedopieszczenia. Miejscówek pod namiot było tak wiele, że zaczęliśmy wybrzydzać. A to za wysoka trawa, a to kiepska ekspozycja na poranne słońce, itd, itp. Nagle rozpoczął się zjazd, góry się skończyły i wpadliśmy między znajome łąki otoczone płotami.

 

8. Pod dachem magazynu rolniczego w Belmonte
(region Beira, 460 m n.p.m.)

7,5/23 pkt.: Justyna-9, Remigiusz-6

 

W Belmonte, które leży u podnóża najwyższych portugalskich gór, Serra da Estrela, dopadła nas porządna ulewa. Ulewę tą przeczekaliśmy w restauracji przy całkiem smacznym obiadku, ale tuż po opuszczeniu miasta, znad gór, znów przywiało solidny deszcz. W akcie rozpaczy rozejrzeliśmy się dookoła i wtedy na jednym z pól dostrzegliśmy świetną kryjówkę. Dzięki zadaszeniu całą noc spędziliśmy osłonięci od deszczu i wiatru, a wczesnym rankiem mogliśmy zwinąć suchy namiot i gnać na pociąg, którym przetransportowaliśmy się do zachodniej części kraju.

 

8. Łąka w Vale dos Ovos koło Tomar
(region Estremadura, 135 m n.p.m.)

7,5/23 pkt.: Justyna-9, Remigiusz-6

 

Niektóre z portugalskich łąk miały pewną fatalną przypadłość, która po krótce nazywała się "suche krzaczki z kolcami". Klasycznym przykładem takiej łączki była ta w Vale dos Ovos. Kolczaste chwasty można było oczywiście podeptać, wyrwać lub nawet wyciąć nożem, jednak czynności te nie należały do najbardziej pożądanych zajęć, z jakimi można mieć do czynienia podczas wyprawy rowerowej.

 

11. Gaj oliwny koło akweduktu w mieście Elvas
(region Alentejo, pogranicze z Hiszpanią, 200 m n.p.m.)

7/23 pkt.: Justyna-7, Remigiusz-7

 

W Elvas rozpoczynaliśmy naszą wyprawę po Portugalii. Dotarliśmy tu po pięciu godzinach spędzonych w samolocie z Warszawy do Madrytu (z powodu strajku francuskich kontrolerów lotów samolot leciał nad Afryką) i kilkugodzinnej podróży autobusem. Było po północy i nie mieliśmy ochoty na rowerowe przejażdżki. Miejscówkę znaleźliśmy nadspodziewanie łatwo, zaledwie kilkaset metrów od przystanku autobusowego. To była największa zaleta tego miejsca, tym większa, że Elvas nie jest wcale takim małym miastem.

 

12. Łąka koło Sao Martinho do Porto
(Wybrzeże Atlantyckie, 2 m n.p.m.)

6,5/23 pkt.: Justyna-9, Remigiusz-4

 

Nadmorska łąka wcale nie byłaby taka zła, gdyby nie wielkie kępy trawy, na których przyszło nam spać. Jako człowiek o ponadprzeciętnych gabarytach lubię pospać wyprostowany, wiadomo, najlepiej na płaskim podłożu. Tym razem nie było to dane, więc wszelkie niedogodności powetowałem sobie odpowiednio przycinając punktację.

.... najgorszy nocleg:
 

13. Las na górze Monsanto w Lizbonie
(200 m n.p.m.)

6/23 pkt.: Justyna-7, Remigiusz-5

 

Nocleg w Lizbonie miał się odbyć w bardzo kulturalnych warunkach oferowanych przez stołeczny kemping. Do kempingu trzeba jednak najpierw dojechać. Jechaliśmy więc pewną reprezentacyjną aleją, która w pewnym momencie zmieniła się w autostradę. Było już ciemno, na autostradzie ruch ogromny, a prędkości nie mniejsze. Skapitulowaliśmy. Wybór padł na pobliskie wzgórze, zresztą najwyższe w Lizbonie. Gdy już się na nie wdrapaliśmy, okazało się, że to teren wojskowy z jakimś strategicznym nadajnikiem. Rozpoczęły się więc nocne poszukiwania trawnika. Ostatecznie udało się nam wyszukać całkiem przyzwoitą, jak na tę porę, miejscówkę. Niemniej ogólny bilans zysków i strat wykazał, że była to najgorsza miejscówka wyprawy.



Zasady oceny noclegów:
1. Ocenie podlegają tylko noclegi bezpłatne.
2. Ocena przebiega wg 4 kryteriów + bonus nadzwyczajny
   a) warunki noclegowo-pobytowe - punktacja od 0 do 5,
     czyli jak wyglądało miejsce pod namioty i jego otoczenie, czy była trawka, czy może brud i malaria, no i w jakich warunkach przyszło nam spożywać.
   b) warunki higieniczno-sanitarne - punktacja od 0 do 5,
     czyli czy można było się ochlapać wodą.
   c) poczucie bezpieczeństwa - punktacja od 0 do 5,
     czyli jak wysokie było prawdopodobieństwo, że ktoś przyjdzie i zwędzi nasze bidony.
   d) walory krajobrazowe - punktacja od 0 do 5,
     czyli w jakiej okolicy spaliśmy, czy był to zagruzowany barak, czy może łączka w górskiej kotlinie.
   e) bonus nadzyczajny - każdy przyznaje punkty wedle uznania od minus 3 do plus 3,
     np. w sytuacji gdy na noclegu objedliśmy się winogronkami, lub spotkaliśmy pana, który twierdził, że jest duchem.

© Przemysław Remigiusz Kitliński 2006-2017